Po poprzednim odcinku, skrzącym się od humoru zamierzonego przez autora – tym razem rzecz śmiertelnie poważna. Co nie oznacza, że w tekstach pełnych patosu, patriotycznego zadęcia i bałwochwalczego kultu Władzy, nie znajdzie się elementów dziś nas bawiących, choć jest to komizm niezgodny z zamierzeniem autorów. Mimo wszystko, niniejsze teksty pokazują, że rzeczy złe nie zawsze bywają złe do końca, że ostateczny cel nie zawsze jest taki, jak założenia, że czasem jedni budują, a inni korzystają.

Prezentowany tekst jest przemówieniem (dosłownie mową chrzcielną) Starosty Krajowego, von Dziembowskiego, które wygłosił 5. X. 1904 r. w dzisiejszym Gmachu Głównym Muzeum Narodowego w Poznaniu – pierwotnie Muzeum Cesarza Fryderyka (Kaiser Friedrich Museum), z okazji otwarcia nowo zbudowanego gmachu. Jest to jedno z kilku przemówień, jakie wówczas wygłoszono, a których tłumaczenie znajduje się na końcu tego tekstu. Przemówienia te zresztą były bardzo trudne w przekładzie i ciągle należało dokonywać wyboru między materią słowa, a duchem sensu.

MIŁE ZŁEGO POCZĄTKI, LECZ KONIEC ŻAŁOSNY – to polskie przysłowie odnosi się tym razem do Niemców. Polacy mogliby powiedzieć: ZŁE ZŁEGO POCZĄTKI, A KONIEC SZCZĘŚLIWY.

Otwarcie gmachu w 1904 r. nie było początkiem muzealnictwa w Poznaniu, nawet niemieckiego, jednakże był to ważny moment w rozwoju muzealnictwa na ziemiach polskich, ze względu zarówno na najnowocześniejszy wówczas gmach muzealny, jak i chyba niedoścignione w Polsce do dziś formy organizacyjne.

Miłe złego początki, czyli kalendarium
tworzenia się niemieckiego muzealnictwa w Poznaniu

Początki muzealnictwa niemieckiego w Poznaniu sięgają 1885 r., kiedy to pracownicy m.in. niemieckiego Archiwum Państwowego uznali, że nie mogą pozostać dłużej w tyle za Polakami, skoro ci otworzyli w 1882 r. wystawę stałą w Muzeum Mielżyńskich, otwartą dla wszystkich za wykupieniem biletu. Tymczasem, jak wspominano w przemówieniach na otwarcie Muzeum Cesarza Fryderyka, Niemcy uważali Wielkopolskę za kraj kolonialny niemieckiej kultury, wręcz za kolonię agrarną pod nadzorem wojska i administracji, zaś ochrona dóbr ideowych jest i musi pozostać pierwszym i najważniejszym obowiązkiem każdej niemiecko-narodowej dążności kolonizacyjnej. Sam cesarz przykazał swym politykom nieść kulturę na Wschód.
Chodziło o to, by niemieckie prowincje graniczne, dotychczas zbyt mało ogrzane artystycznym ogniem tworzenia, przesunąć do przodu, tak by pęd do życia duchowego i artystycznego rozprzestrzenił się tam, gdzie do tej pory ledwie panowała przymarznięta literatura lub też w ogóle nie było żadnej znajomości przedmiotów artystycznych. Z kontekstu całego przemówienia L. Kaemmerera z 1904 r., gdzie padły te stwierdzenia wynika, że pisząc o braku literatury i znajomości sztuki, miał on na myśli wyłącznie niemieckich mieszkańców Wielkopolski i ich kulturę, bo do zastanej, polskiej spuścizny, celowo nie nawiązywał.

Ostatecznie w 1885 r. powstało Towarzystwo Historyczne Prowincji Poznańskiej, którego głównym celem miało być stworzenie Muzeum Prowincjonalnego o niemieckim charakterze. Powstanie HG zbiegło się w czasie z początkiem nowej fali germanizacji Wielkopolski, z hasłem wyrzucenia Polaków z prowincji, powstaniem Komisji Osiedleńczej, a wkrótce także Hakaty. Początkowo gromadzono zbiory i składowano je w Archiwum Państwowym (na Górze Przemysława), w magazynach nazywajnymi Muzeum Ojczyźnianym. Większość zebranych zabytków pochodziła z wykopalisk, które zaczęły być traktowane jako oręż w walce politycznej o narodowe (niemieckie) oblicze Wielkopolski. Udowodnienie, że przed Polakami = Słowianami mieszkali w Poznańskiem Germanie = Niemcy miało dać niemieckim mieszkańcom prowincji pewność zasiedzenia i przekonać ich do czynnego udziału w germanizacji. HG włączyło się do tej akcji gorliwie, zapewniając sobie w zamian wsparcie rządu pruskiego.Stąd wysoki poziom edukacji, prowadzonej przez Towarzystwo, a także dobra współpraca ze szkołami, urzędami i policją.

7.X.1894 r. zostało otwarte Provinzialmuseum (Muzeum Prowincjonalne) – Landesbibliothek (Biblioteka Krajowa), w gmachu dawnej komendantury wojskowej, przy narożniku ul. Wilhelma (al. Marcinkowskiego) i Nowej (Paderewskiego), w miejscu dzisiejszego gmachu głównego Muzeum Narodowego). Kierownikiem został Franz Schwartz. Otrzymany budynek niezbyt się nadawał na muzeum, mimo adaptacji. W takim to miejscu, jak mówił Kaemmerer, sztuka, która była skromnie reprezentowana pośród kasyn wojskowych, chlewów i budynków gospodarczych, musiała znaleźć swój bardzo skromny przytułek. Stanowić to miało jednocześnie symbol, że właśnie na gruncie, na którym kiedyś byli czynni w służbie obrony Kraju komenderujący generałowie wzniosła się warownia obrony Kraju w dziedzinie ducha i sztuki. Odważny kierunek myśli i świadomość, która znajdowała się w każdym obrońcy Ojczyzny, ma w tym miejscu również w nas wzbudzić entuzjazm do pokojowej walki o idealne dobra. Jak wspominano w czasie otwarcia KFM, Zgodnie z wolą Jego Majestatu najłaskawszego Cesarza i Króla i za zgodą Landtagu, w roku 1899 Rząd Rzeszy przekazał do dyspozycji środki odpowiadające długo skrywanym życzeniom Poznaniaków, by przygotować godne miejsce dla Muzeum Prowincjalnego i urządzić je z bogatą pomocą państwową. (…) poprzez to cenne wzbogacenie zostały spełnione w sposób radosny długo oczekiwane życzenia przyjaciół sztuki Poznania. Celem owych przedsięwzięć było przybliżenie mieszkańcom (…) prowincji dotychczas brakujących instytucji prowincjonalnych, wywierających uszlachetniający wpływ na kształcenie sztuki i nauki. (…) stolica prowincji powinna stworzyć ośrodek szlachetnego niemieckiego życia duchowego, by jego owocny strumień rozlał się w kraju wschodniomarchijskim. Chodziło również o wzmocnienie niemieckości w dziedzinie duchowej, oraz by dać wszystkim kręgom ludności możliwie wszechstronne pouczenie i zachętę. „Muzeum” miało służyć żywym potęgom ducha, byćmiejscem pracy umysłowej, odwiedzanym z radością, ale nie dla radości. Pracownicy naukowi mieli udzielać wskazówek szerokim masom narodu, dotychczas mało edukowanym, aby mogły one osiągnąć rezultat, użytek, i przyjemność. Chodziło jednak głównie o przyciągnięcie indywidualnego odbiorcy przez jego własną tęsknotę do czegoś dobrego i lepszego, a nie o przywoływanie [na rozkaz] kiwnięciem palca lub wręcz o przypędzanie, gdyż wówczas prawdziwa sztuka szybko je [masy] wyminie. Piszący te słowa Kaemmerer zdawał sobie sprawę, że ten ostatni postulat brzmi obco i nie na czasie dla ludzi, dla których wychowanie narodu (…) leży na sercu bardziej, niż samo wychowanie. Jednocześnie pamiętał on, że muzeum, (…) ma do spełnienia zadanie społeczne; nigdy nie może zapomnieć przy zabytkach o żywej teraźniejszości. (…) Siła polityczna i siła budowli artystycznej miała zapraszać do podobających się pomieszczeń. Sztuka jednak miała stać ponad podziałami stanowymi i łączyć wszystkich miłośników, czy pochodzą oni z chat robotników dniówkowych, czy z często dalekich, sytych salonów. W Muzeum poprzez miłość do sztuki powinno się zapominać o wszystkich rozbieżnościach partyjnych i o wszystkich przeciwieństwach towarzyskich i politycznych.

W przemówieniach tych widać było kult jednostki – wręcz sakralizację władzy, co dziś nam się kojarzy dość jednoznacznie z totalitaryzmem. Kult władcy miał się zupełnie dobrze i wcześniej, jak widać z poniższych przemówień, z których przytoczę jedynie niewielki fragment: Muzeum, noszące Drogie Imię wszechstronnie kochanego i zbyt szybko zmarłego Cesarza Fryderyka, pragnie (…), aby duch Drogiego Cesarza z domu Hohenzolernów wielkim, szlachetnym Sercem i po wsze czasy mógł prowadzić mieszkańców naszej prowincji do miejsca pełnego pietyzmu, w którym będą mogli odnawiać niemieckie wykształcenie i ducha. Cesarz Fryderyk tworzył muzea w okresie między chwałą wojenną i chwałą bitew Naczelnego Wodza, do których heroicznego znoszenia Męczennik [ten] został przeznaczony (…) Jego wolny, męski i prawdziwy Duch Hohenzolernów żądał, by uzbrojeniu bronią towarzyszyło zbrojenie ducha; On upominał w prawdzie i w silnej dyscyplinie ducha, by wszystko co wielkie i piękne w sferze duchowej, z całej duszy życzliwie zachować.

Znajdziemy też to, co potem nazywano „stachanowszczyzną” – muzeum przekazano i wykończono na rok przed terminem.

Dobra licencja do wzięcia od zaraz

ta „dobra licencja”, to oczywiście wzorce organizacyjne, których i dziś można pozazdrościć. „KTO OTRZYMUJE PRAWA, TEN PRZEJMUJE OBOWIĄZKI”- oto zdanie, którego znaczenia Zarząd Prowincji jest świadom w czasie inauguracji wraz z dzisiejszą uroczystością przyszłości muzeum”

Powyższe zdanie znalazło się w przemówieniach jako zobowiązanie Prowincji, jednakże wymowa dokumentów jest jednoznaczna – obowiązki wynikające z praw dotyczyły obydwu stron. 

Kalendarium tworzenia muzeum „z państwowa pomocą”

1896
– w dyskusji na forum parlamentu pruskiego zwrócono uwagę na zaniedbania promocji kultury w marchiach wschodnich
1898-1903
– pertraktacje z zarządem dóbr zmarłego Atanazego Raczyńskiego (Wielkopolanina) w sprawie przekazania kolekcji (głównie obrazów) w depozyt na 30 lat. (kolekcja znajdowała się wówczas w Berlinie pod opieką cesarza)
17.I.1899
– minister finansów w przemówieniu w parlamencie stwierdza, że do zadań projektowanych Muzeum Cesarza Fryderyka i Akademii Królewskiej należy wzmacnianie niemczyzny, podniesienie w prowincjach polskich niemieckiej kultury, niemieckich zwyczajów, niemieckiego wykształcenia i niemieckiego poczucia narodowego
1.II.1899
– umowa między Królewskim Skarbem, Związkiem Prowincjonalnym i miastem Poznań w sprawie ustanowienia Muzeum Prowincjonalnego. Skarb zobowiązuje się do budowy nowego gmachu Muzeum, wyposażenia, jednorazowej dotacji na uzupełnienie zbiorów, przekazania kolekcji Raczyńskiego oraz do rocznej dopłaty do kosztów utrzymania. W zamian Muzeum ma realizować politykę rządu w dziedzinie ochrony zabytków, a rząd uzyskuje wpływ na obsadę najważniejszych stanowisk. Związek Prowincjonalny zobowiązuje się do zarządzania i utrzymania [Muzeum], a Poznańska Gmina Miejska – do rocznej dopłaty do kosztów utrzymania
25.II.1899
– parlament przyznaje rządowi środki na budowę nowego gmachu muzeum i na uzupełnienie zbiorów, podpisuje umowę dotyczącą dotacji rządowej w wysokości 875 000 marek na budowę gmachu, 25000 marek na zakup zbiorów i corocznej subwencji na utrzymanie muzeum, w wysokości 50% kosztów
1900-1903
– budowa nowego gmachu, na podstawie projektu wiceministra, Karla Hinckeldeyna, pod kierunkiem rządowego mistrza budowlanego Reinholda Ahrns. Przekazanie przez Ministerstwo Kultury i Zarząd Generalny Muzeów Królewskich w Berlinie kolekcji dzieł sztuki, zakupy dzieł sztuki z funduszy rządu i prowincji. Pozyskiwanie darów od urzędów i indywidualnych ofiarodawców
1901
– śmierć dyrektora Franza Schwartza; nowym zostaje Ludwig Kaemmerer (od 1903)
3.XI.1902
– zezwolenie na zmianę nazwy na Muzeum Cesarza Fryderyka ( Fryderyk III, ur. 18. X. 1831, zm. 15. VI. 1888, król pruski i cesarz niemiecki od 18. III. 1888, syn cesarza Wilhelma I, znany z liberalnych poglądów i niechęci do kanclerza Bismarcka)
Pocz. 1903
– do nowego budynku zostają przeniesione zbiory starego muzeum (Muzeum Prowincjonalnego, przechowywane w hotelu Berlin
27.IV.1903
– rząd pruski przekazuje budynek Zarządowi Prowincji
7.IX.1903
– oficjalne przekazanie wszystkich zbiorów Muzeum Cesarza Fryderyka
zima 1903/04
– otwarcie sali wykładowej
6.III.1904
– KFM zwiedzają członkowie Sejmu prowincjalnego
13. III.1904
– KFM zwiedzają członkowie Magistratu Poznania
12.VI.1904
– KFM zwiedza Minister Wyznań
5. X.1904
– uroczyste otwarcie Muzeum w obecności ponad 600 gości, m. in. nadprezydenta von Waldow (który powitał zebranych), budowniczego muzeum i delegata ministra – Hinckeldeyna, urzędników państwowych, prowincjalnych i miejskich